A więc... wyłączyłam muzykę, napisałam na gg kolezankom,że zaraz wracam i chce w pełni skupić sie na tym co dziś napiszę. Chciałabym napisac dzisiaj wiele rzeczy, mimo iż mam jutro powtórzenie z historii na którym babka przepytuje cała klase! Mam nadzieje,że zdąże...
Jak wcześniej wspominałam - nawróciłam się! W kosciele chrześcijańskim Miecz Ducha! To było najpiękniejsze przeżycie!W czwartek na uwielbienie przyjechał Swanberg , gościu, który mieszka w Uppsali (Szwecja). Przyjechał nauczac nas o prostym ,ale tak bardzo ważnym słowie. Opowiadał o swoich doświadczeniach , przekazywał nam cudowne treści , byłam w szoku. Tego dnia w kosciele jak i w domu modliłam sie bardzo o nawrócenie i przyszedł moment końcowy nauczania... Swanberg powiedział,że kto chce niech wyjdzie na środek koscioła i szuka Pana... na początku jak zawsze nikt nie wyszedł ,ale kiedy Swanberg ponownie nawołał wykruszyło sie kilka babcinek ,później zgromadziło sie troche ludzi... siedziałam z kolezanka na krzesełkach i czułam,ze musze isc jesli chce sie nawrócić, rozmawiałyśmy chwilke,aż pociagnęłam ją za ręke i wyciagnełam na środek. POpatrzylam w góre, zaczełam sie modlić, poczulam łzy...łzy żalu...żalu za grzechy...Podeszła do mnie znajoma - Kasia, strasza ode mnie z..dwa razy, jakos tak, jej wiek akurat nie jest ważny, i zaczeła modlic sie ze mna, to była modlitwa nawrócenia (ciagle płakałam,ale dawałam rady i modliłam sie). Później padło pytanie : Kto po raz pierwszy przychodzi do Boga? i tylko ja podniosłam ręke... ale to było cudowne!! Wszyscy to rozumieli , nikt sie nie zaśmiał! Następnie Swanberg kładąc ręce na ludziki co przyszły na środek kosciola, błogosławił, modląc sie językami. Na mnie tez przyszła pora...najpierw sie modlil , później rozmawial ze mna chwile... i poszlam i usiałam na miejscu, kumpela przytulila mnie, wytarła łzy... tego potrzebowalam... Pierwszy raz czułam GO! To było cudowne uczucie...wiedziałam,ze jestem bezpieczna,że nikt i nic nie jest w stanie cokolwiek mi złego zrobic! Zapomniałam o wszystkich problemach (a wierzcie mi,ze poprzedniego dnia byłam u psychologa,bo chciałam odebrac sobie zycie - nie radziłam sobie z problemami)!! Budowałam społecznosc miedzy mną a Bogiem (społecznosc czyt. przyjaźń). Nadal staram sie budowac i wiem,ze to z Bogiem nie ma tak szybko..wszystko powoli z czasem, dlatego nie załamuje sie kiedy nie słysze jego głosu...ja wiem,że On mnie zawsze wysłuchuje, mimo tego,że wie wcześniej z czym do niego przyjde , z jakim problemem i w jakiej sprawie. Ważne jest też,żebysmy pamietali o tym,ze modlitwa jest rozmowa - nie naszym monologiem lub lista spraw z jakimi sobie nie radzimy. Modlitwa jest ROZMOWA 2 OSÓB. Wiec usiądźmy sobie czasem w ciszy i czekajmy na to,aż Pan do nas przemówi.
Nie zastanawialiście sie nigdy po co jestescie na ziemi? po co stworzył nas Bóg? na podstawie wspaniałej ksiązki Ulfa Ekmana "Urodzeni,by zwyciężać" każdy człowiek znał by odpowiedź ! Bóg stworzył nas abyśmy sie rozmnażali i wydawali owoce. Drzewo nie poznaje sie po tym jak wielke ma gałęzie, liscie czy korzenie ,ale własnie drzewo poznaje sie po owocach . Dobre drzewo wydaje dobry owoc, natomias złe drzewo wydaje zły owoc!
Nie znajdziesz szczescia w grzechu,a zadowolenie jest darem od Boga! Bóg nie chce,żebysym byli sfrustrowani, lecz szcześliwi i pełni życia.Trwanie w obojętnosci pozwala diabłu i światu ustalic strukturę naszego myślenia. Ulf pisze takie super zdanie : "Próbujez dopasowac sie i być zadowolonym z tego, co posiadasz mimo,że w środku nie odczuwasz żadnej satysfakcji." Jak to przeczytałam to wziełam ołówek do ręki i zamalowałam cały ten fragment. Ja w moim poprzednim życiu tak samo, probowałam byc zadowolona z tego co mam ; firmowe ciuchy, mnóstwo wolnego czasu, kasa , towarzystwo i wydawało mi sie,ze nie ma szczesliwszego człowieka niż ja , ale teraz dobrze wiem,że tylko mi sie wydawało. Wtedy też wiedziałam,ale okłamywałam sama siebie... Zawsze wierzyłam w Boga,ze gdzieś tak on naprawde se tam jest, chodzilam do kościoła bo musiałam, bo taki był zwyczaj rodziny, a jak nie musialam to nie chodziłam, później nawet zaczełam okłamywać rodziców,ze ide do kościoła a tak naprawde buszowałam z koleżankami po pubach!
Moze ja tak naprawde zostałam bardziej uzdrowiona niz nawrócona, wierzylam w Boga ,ale nie stawiałam Go nigdy na pierwszym miejscu!
To chyba na tyle co dzisiaj chciałam napisac. Czytam ksiązkę... ona mnie uczy...
p.s na walentynki ne byłam sama 12 sie nawróćiłam i zdązyłam zakochac sie w Panu :)